Ten zacny duet towarzyszył ostatnio moim kąpielom na zmianę.
Mowa o dwóch buteleczkach specyfiku o wdzięcznej nazwie żel+oliwka z Lirene.
Pierwszy pojawił się u mnie ten różowy z oliwką z ryżu – dostałam go w mojej pierwszej
przeogromnej paczce dobroci z Laboratorium Dr Ireny Eris. Drugi z oliwką z
mango znajdował się w gitach z warszawskiego zlotu blogerek.
Opakowanie to charakterystyczna dla Lirene buteleczka z wygodnym
do otwierania wieczkiem o pojemności 250 ml. To za co ma ona u mnie dodatkowy
plus to fakt, ze zakrętka jest płaska – pozwala to w razie potrzeby postawić
produkt do góry nogami i wykorzystać do ostatniej kropelki. Buteleczki różnią
się kolorem i jest to w pewien sposób zwodnicze, bo pewnie wiele z nas
spodziewałoby się w środku znaleźć płyn odpowiadający kolorowi butelki, ale
niestety sam kosmetyk ma formę przezroczystego dość rzadkiego żelu.
Zapach – kwestia dość indywidualna. Oliwka z ryżu pachnie
dla mnie zdecydowanie zbyt mdło. Dużo przyjemniejsza okazuje się oliwka z mango
– świeża, bardziej cytrusowa i orzeźwiająca. To co różni te kosmetyki od innych
bardziej standardowych żeli pod prysznic to ich konsystencja. Nie wiem czy to
autosugestia, ale dla mnie faktycznie wygląda na połączenie żelu i oliwki –
produkt jest rzadszy, ale jakby bardziej bogaty. Przyzwoicie się pieni i nie
wysusza skóry, ale nie może na moim przypadkiu stwierdzić czy ja nawilża. Po
pierwsze woda w stolicy jest twarda jak kamień a po drugie moja skóra jest pod
tym względem dość wymagająca.
Podsumowując: kosmetyk jest całkiem przyzwoity. Nie
nazwałabym go hitem ani odkryciem na miare nagrody nobla i robi to, co do niego
należy (czyli myje) a chyba to jest najważniejsze:)
Cena : ok. 10 zl za 250 ml
Ciekawe produkty...
OdpowiedzUsuńlubię cytrusowe zapachy ;)
OdpowiedzUsuńJa ją lubię.. miałam wersję fioletową, ale nie pamiętam..z winogronem chyba :)
OdpowiedzUsuńspróbuj jeszcze wersję z oliwką z bawełny, przepadniesz! :)
OdpowiedzUsuńno wszyscy o tej bawełnie to bede musiala spróbowac - jak juz mi się zapasy zeli pod prysznic skończą ofc!:D:P
UsuńNigdy jeszcze nie miałam/używałam żeli pod prysznic Lirene ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze okazji korzystać z żeli pod prysznic Lirene
OdpowiedzUsuńRównież miałam ze spotkania tą wersję z mango i bardzo się z nią polubiłam! Szkoda, że to już koniec! Muszę przygarnąć wersję z bawełną :]
OdpowiedzUsuńLubię!
OdpowiedzUsuń:)
Ale zawiodłam się jak zobaczyłam, że butelki są kolorowe, a sam żel przezroczysty ;p
ojj ja tyż:P
UsuńŻel z mango musi być przeze mnie wypróbowany, uwielbiam takie zapachy :)
OdpowiedzUsuńja miałam z lirene ten bordowy rośliny egzotyczne, zapach cudny a działanie jak dla mnie tez ok, bardzo mi sie podoba miło używa wiec lubie co jakis czas miec go w lazience pod reka :)
OdpowiedzUsuńSkoro mango to chyba się skuszę, ciekawa jestem tego nawilżenia...bo pewnie to tylko duża ilość parafiny ale może się mylę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
jak klikniesz na zdjecia to sie powieksza i zobaczysz, ze parafina jest, ale dopier na dalszym miejscu:)
UsuńUzywałam kiedyś tej wersji z mango i jest całkiem ok.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam Lirenowych zeli pod prysznic;)
OdpowiedzUsuńja używałam jeszcze z bawełną i lubię. Fajne są żele w połączeniu z oliwką, dla mnie ideale, same oliwki do mycia mi nie leżą :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, ze samych oliwek to nawet jeszcze nie mialam okazji próbować:)
UsuńLubię te żele. Super opakowania. Przyjemne w użyciu, ale wydaje mi się po przetestowaniu 2 - że dość mało wydajne.
OdpowiedzUsuńteż go chcę dobre dla leniucha takiego jak ja;)
OdpowiedzUsuńWybacz, że ja nie na temat. W jakimś wpisie pisałaś, że żałujesz, że nie ma u Ciebie stoiska Flormaru (chyba przy miętowym lakierze).
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj odkryłam u siebie w Toruniu dobrze zaopatrzoną wysepkę i pomyślałam o Tobie. Gdybyś może chciała nadal coś to chętnie służę pomocą :)
W razie czego to napisz na maila: betib1990@gmail.com
Kochana dziekuje bardzo za propozycje:) jak tylko najdzie mnie taka potrzeba to wiem do kogo uderzac:)
Usuńsuper blog ;>
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie doingrealstuffsucks ;)
Może kiedyś wypróbuję przy okazji jakiejś promocji :)
OdpowiedzUsuńmiałam o zapachu migdałowym. nie potrzebowałam po nim balsamu do ciała ;)
OdpowiedzUsuń