Dzisiaj będziecie świadkami mojego pierwszego razu. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało liczę, że nie będzie boleśnie, chociaż na pewno nie idealnie. Może kiedyś uda mi się dojść do wprawy a tymczasem mam nadzieję, że ten konkretny pierwszy raz nie zakończy się porażką. Po tym przydługawym i enigmatycznym wstępie (który, bądź co bądź, idealnie odzwierciedla charakter tego, o czym będę pisać) pora przejść do rzeczy. Perfumy.
Nigdy zbytnio nie recenzowałam perfum. Ani na moim kanale ani tym bardziej tutaj. Postanowiłam jednak pojąć się tego wyzwania i zacząć od kontrowersyjnego zapachu jakim jest Mirage z Oriflame. Pierwszy raz zobaczyłam go na kanale u 82Inez już daaawno temu. Zaintrygował mnie już sam wygląd buteleczki . Byłam bardzo ciekawa ja pachnie i zaczełam szukać na jego temat informacji w sieci. Oto co znalazłam:
„Mirage - bo (…) ma być mieszanką tajemniczości i kobiecości. Został stworzony przez renomowanego kreatora perfum Francoise Caron'a.
Nie od dziś wiadomo, że nie mam wyobraźni zapachowej. Po samym opisie nie jestem w stanie stwierdzić, czy będzie to coś dla mnie, chociaż zaalarmowana nutami róży, które znajdują się w tej kompozycji miałam spore wątpliwości. Z dnia na dzień jednak coraz częściej odkrywam w sobie duszę ryzykantki - tym razem nie mogło być inaczej. Zdecydowałam się na niego prawie w ciemno.
Przy tworzeniu flakonu autor ewidentnie inspirował się Trucizną Diora, ale jako, że są to kolejne perfumy, które znam jedynie z opowieści i nie mam zupełnie pojęcia, jak pachną, więc nie jestem wstanie odnieść się do faktu, czy inspirację zakończono tylko na kształcie buteleczki. Pomimo iż zielony nie wiedzie prymu wśród moich ulubionych kolorów, to cieniowane połączenie go ze złotem miło mnie zaskoczyło i bez bicia przyznam – odrobinę urzekło. Wieje tajemnicą...
Jako osoba z dość dziwny gustem, jeśli chodzi o zapachy, mogę nie być dobrym przykładem, ale może jednak. Mirage dla mnie to mocny, orientalny i charakterystyczny zapach. Na mojej skórze rozwija się w taki sposób, że przez niektóre osoby był odbierany jako męski. Czuje w nim mocne przyprawy i przebijające przez nie cytrusowe nuty. Zbyt duszący aby używać go w lecie, ale idealnie otulający moje zmysły w zimowe miesiące. Powalił mnie trwałością – wszystkie szaliki pachną mi właśnie nim, chociaż w międzyczasie używałam też innych perfum.Czy polecam? W przypadku perfum ciężko to stwierdzić. Szczególnie w przypadku tych. Mirage albo się kocha albo nienawidzi. Na szczęście ja reprezentuję tę pierwszą opcję.
Kiedyś miałam na nie wielką ochotę, ale ostatecznie nie skorzystałam i nie kupiłam. Podoba mi się design flakonika - niczego sobie.
OdpowiedzUsuńa wąchałaś kiedyś?:)
UsuńElegancki flakonik :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie go zamówiłam. dla mnie pachnie trochę jak te gumy do żucia z cynamonem i troochę jak grzane wino...
OdpowiedzUsuńJa mam ten zapach, ale gdy kiedyś go miałam na sobie, to koleżanka zastanawiała się, co tak "wali" wiśniówką! ;)
OdpowiedzUsuńświetny zapach ;))
OdpowiedzUsuńkocham ten zapach! mojej mamie się ostatnie skończyły, kupiłyśmy nowe :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że dobrze opisałaś ten zapach, chociaż wg mnie on męski nie jest - jest bardzo dojrzały, elegancki. lubię się czasami nim psiknąć, chociaż wydaje mi się, że trochę za młoda jestem na ten zapach :)
ja już taka młoda nie jestem więc absolutnie do mnie pasuje:D
Usuńa co do męskości zapachu, to było stwierdzenie mojej kolezanki, które wydało mi sie interesujace, dlatego o nim wspomniałąm chociaz sama nigdy bym tak o nim nie pomyślała:)
nigdy nie wąchałam, ale przebicie męskich perfum to coś co lubię :D
OdpowiedzUsuńskoro ma nuty róży, to raczej nie dla mnie, poza tym mówisz, że orientalny, to tym bardziej nie dla mnie ;p
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy styczności z perfumami tej firmy, ale może zamówię sobie z okazji świąt ;)
OdpowiedzUsuńa ja je kocham :) raczej na wieczór, ale mają w sobie to coś że aż poprawia mi się humor :)
OdpowiedzUsuńostre i ciężkie zapachy... to chyba nie dla mnie, chociaż ostatnio się przekonuję :) piękny flakon, chętnie sprawdziłabym zapach :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem też jest bardzo kobiecy i raczej wieczorowy. Ja wolę ciut delikatniejsze zapachy.
OdpowiedzUsuńZ Ori uwielbiam Embrace Her oraz Midsummer na lato i jeszcze.... dużo lubię z Oriflame zapachów
a mnie to pachnie jak cukierki szałwiowe połączone z ciężkim piżmem, jakby zapach z apteki. Jestem konsultantką, nie podoba mi sie ten zapach, nie polecam go młodym kobietom, szczególnie z wrażliwym nosem na zapachy.... ale i tak ma wzięcie wśród klientek.
OdpowiedzUsuńzapach jest specyficzny więc nie każdemu może pod pasować, ale mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńFlakonik mi się bardzo podoba ;] Ale są dosyć drogie :(
OdpowiedzUsuńJa chętnie bym się zapoznała z jakimś testerem, ponieważ podoba mi się opis perfum, ale w rzeczywistości kompozycja może przedstawiać się nieco inaczej.
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem w tej drugiej grupie. Nie polubiłam się z tym zapachem (miałam kiedyś miniaturkę). Dla mnie był zbyt intensywny i duszący.
OdpowiedzUsuńMam i używam już drugą zimę. Moim zdaniem nadaje się tylko na tę porę roku. Jest baaaardzo specyficzny, otulający, ciężki. Mam dni, że w ogóle nie chcę go na sobie czuć, a czasem sięgam po niego bez wahania :D Kobieta zmienną jest :D
OdpowiedzUsuńLubię, BARDO LUBIĘ :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy o nich nie słyszałam ale flakonik jest bardzo zachęcający :)
OdpowiedzUsuńflakonik śliczny, ale zapach nie przypadł mi do gustu, lubię owocowo-kwiatowe nuty :)
OdpowiedzUsuńZapach niezbyt mi się podobał, ale flakonik jest całkiem ładny:)
OdpowiedzUsuń